niedziela, 17 czerwca 2012

Bezdomność, dworzec i stróż prawa...

Ostatnio siedziałem sobie spokojnie na poczekalni dworca autobusowego, gdzie niczym Chuck Norris wkroczył strażnik miejski. Swoimi sokolimi, wyczulonymi na przestępczość oczyma prześwietlił całe pomieszczenie. Wypatrzył dwóch spokojnie drzemiących mężczyzn na parapecie. Przesadnym gestem przywdział rękawiczki lateksowe i udał się wolnym, pewnym krokiem w stronę owieczek, które nieświadome zbliżającego się wilka korzystały z chwili spokoju. Nonszalancko poklepał jednego z panów w ramię, który to w pełen radości sposób przywitał stróża prawa. Strażnik obok szczęśliwych obywateli państwa polskiego przyuważył butelkę po znanym napoju typu tonic, którą natychmiast odkręcił by sprawdzić co znajduje się w środku. Jakim zaskoczeniem okazała się zawartość. Zrezygnowany stwierdził, iż w butelce znajduje się... woda. "Świeżuteńka kranóweczka, panie władzo!"- pośpieszył z wyjaśnieniem przebudzony mężczyzna. "O której Panowie mają autobus?"- zagadnął strażnik. "O... Yyyy... No my tu... eee.... tylko na chwilę."- usłyszał w nieco nietrzeźwej odpowiedzi. "Pomóc Ci wyjść czy sobie poradzisz?"- zaproponował uczynny Pan w żółtej kamizelce. Nie widząc żadnej reakcji na swoje słowa, delikatnie wziął Pana za ubranie i w spokojny sposób wyprowadził z poczekalni dworca PKS. Chwilkę później częstochowski Norris powrócił, aby podobną usługę zaproponować budzącemu się już drugiemu śpioszkowi. Jego podróż wymagała jednak pomocy jeszcze jednego strażnika miejskiego, ponieważ bezdomny Pan był tak zmęczony, iż nie mógł nawet wstać o własnych siłach. Zapakowano więc dwóch przyjaciół do żółtego busika. Ciekawe dokąd zostali zawiezieni. Pewnie do jakiegoś luksusowego hotelu, gdzie otrzymali pokoje, wyżywienie i wszystko, czego potrzebują. Jestem dumny z kraju i ludzi, gdzie tak dobrze dba się nawet o tych najmniejszych i najbiedniejszych. Z ulgą i uśmiechem mogłem spokojnie udać się w stronę stanowiska, na które za kilka minut miał podjechać długo wyczekiwany autobus...